wtorek, 1 maja 2018

Od Alice do Shina


Przeskanowałam wzrokiem pyszności, które zostały nałożone na ozdobny talerzyk. Z delikatnym uśmiechem, przysiadłam przy stoliczku, rzucając tym razem spojrzenie na chłopaka.
- Otwórz usta, Pani Cię nakarmi... - powiedziałam, nabierając kawałek mięska na widelczyk. Chłopak spojrzał na mnie, z początku trochę zaskoczony, lecz ostatecznie rozchylił wargi, tak jak ja go o to poprosiłam. Gdy tylko część wylądowała w jego ustach, wciąż uśmiechnięta podniosłam się na równe nogi. Nie czekając na reakcję Shin'a, przysiadłam na jego kolanach.
- Niech zgadnę, czy teraz, to ja mam być godzien? - podpytał, jedną z rąk obejmując mnie w pasie.
- Jeśli to zrobisz, twa nagroda będzie zrealizowana zaraz po posiłku... - odparłam, śmiejąc się pod nosem. Nie minęło dziesięć sekund, a zgodnie z moimi oczekiwaniami, widelczyk znalazł się przed mymi ustami. Całkiem zwinnie i szybko uporał się mój piesek z podawaniem mi potrawy, przy tym - rzecz jasna -, na przemian jedząc ze mną. Po skończonym posiłku, pierwsza wyrwałam się do zmywania naczyń, korzystając z okazji, jaką był nagle rozbrzmiały ryk telefonu. Nie ukrywam, że po tych żeberkach namaczanych w winie, odrobinę kręciło mi się w głowie, lecz jeśli miałam dokonać wcześniej obmyślonych działań, musiałam jakoś znieść te procenty we krwi. Ignorując rozmowę, która toczyła się zaledwie parę metrów ode mnie, dokończyłam zmywanie, by w następnej kolejności spokojnie przysiąść przy stoliczku. Dopiero siedząc, trochę bardziej zainteresowały mnie słowa Shin'a, kierowane do rozmówcy po drugiej strony. Z tego co do mnie doszło, chodziło o samolot oraz naszą rezerwację. Odrobinę zdenerwowany ton chłopaka, jak i jednoznaczne pytania, dosłownie nasunęły mi informację dotyczące głównego tematu dyskusji. Westchnęłam cicho, pod stołem machając nogami naprzemianstronnie. Jeszcze parę minut minęło, zanim ciemnowłosy znalazł się naprzeciw mnie, z wyraźnie zirytowaną miną. Westchnęłam cicho, ściągając z siebie, dotychczas przyodziewany płaszcz. Odwieszając odzienie na krzesło, pozbyłam się również kokardki, zawiązanej poniżej mojej szyi. Czując się zdecydowanie luźnej niż poprzednio, pozwoliłam pozostałej na mnie koszuli, dodatkowo pozostać rozpiętej w okolicach dekoltu. Wzięłam głęboki wdech, powoli osuwając się w dół na krześle. Będąc już na podłodze, przysunęłam się bliżej kolan chłopaka. Podczas gdy moją twarz, mimowolnie spowił delikatny rumieniec, dłonie, skierowałam ku torsowi ciemnowłosego. Opuszkami palców wyznaczając niewidzialną linię na jego klatce piersiowej, skierowałam swą uwagę wprost na rozporek spodni chłopaka. Zanim w jakikolwiek sposób zaczęłam się do niego dobierać, podniosłam się odrobinę, by złożyć na ustach Shin'a namiętny pocałunek. Wciąż będąc bardzo blisko jego warg, ostatecznie skierowałam dłonie na krocze mężczyzny, by w następnej kolejności odpiąć drobny guziczek oraz rozpiąć srebrny zamek. Nie zaprzestając działań ręką, ponownie złączyłam nasze usta, przy tym nieznacznie się uśmiechając. Gdy w końcu udało mi się - w pewnym sensie - pozbawić chłopaka bielizny, zniżając się ponownie na poziom podłogi, ujęłam w dłoniach jego członka, by bez czekania, pozwolić sobie językiem go "zasmakować". Nie da się w końcu ukryć, że nigdy wcześniej nie posuwałam się do podobnych rzeczy. Uniosłam wzrok do góry, by mógł się on skrzyżować ze spojrzeniem Shin'a. 
- Mów, jeśli coś będzie nie tak... - zapewniłam, nieustannie czując rumieńce na policzkach. Nim otrzymałam jakąkolwiek reakcję, w połowie włożyłam sobie jego penisa do ust. Rytmicznie powtarzając czynność, co jakiś czas złączałam również swe usta z jądrami chłopaka. Wyczuwalny, przyspieszony oddech ciemnowłosego, mówił mi sam za siebie, podobnie jak jego dłoń utrzymywana na mych włosach. Odpowiednio nakierowywana, stopniowo, zaczęłam intensywniej ssać narządy płciowe chłopaka. Mając nadzieję, że czuje się odpowiednio dobrze, jak to miałam w planach wywołać, nie zaprzestawałam czynności przez następne piętnaście minut. Choć czas, zdawał się mijać nieubłaganie szybko, nie potrafiłam poddać się w doprowadzeniu Shin'a do orgazmu. Może czułam się odpowiedzialna, za jakikolwiek akt, w celu zarówno podziękowania, jak i szczerej chęci wywołania u niego czegoś przyjemnego? Sama do końca nie wiem, a im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej chciałam osiągnąć szczyt. Do niego właśnie, doszło w ciągu najbliższych pięciu minut. Biała maź, znalazła się zarówno w moich ustach, jak i policzkach oraz nosie. Nie mogłam powstrzymać się również, od "usunięcia jej" z penisa chłopaka. Może trzeba w to włożyć trochę wysiłku, lecz... Efekt, jaki otrzymałam, patrząc teraz na równie lekko czerwoną co moja, twarz Shin'a, chyba jest tego warty. Kocham go, więc chcę, żeby w naszym związku czuł się równie dowartościowywany. Zanim zdążyłam wypowiedzieć jakiekolwiek słówko, uprzedził mnie nagły chwyt mężczyzny w pasie. Zostałam przez niego całkiem szybko podniesiona do pionu, co również za skutkowało jego powstaniem. W sumie racja... Ani ja, ani on, nie musimy mówić niczego... Niespodziewanie, znalazłam się w ramionach chłopaka, uniesiona trochę nad ziemię. Odrobinę zaskoczona, choć mimo to - bez żadnego protestu, owinęłam swe ręce wokół szyi ciemnowłosego. Równie mimowolnie, na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech, gdy mój piesek zaczął kierować się ku łazience. Dopiero w jej wnętrzu, dane mi było na powrót zetknąć swe stopy z podłogą. Nim chłopak przeszedł do czegokolwiek innego, szybko wtuliłam się w jego ciepły tors. Przymknęłam jednocześnie oczy.
- Jesteś mój i tylko mój. Kocham Cię, najmocniej, jak tylko potrafię... - powiedziałam cicho, zaciskając palce na koszulce chłopaka. Z początku, w odpowiedzi wyczułam jedynie rękę, która zetknęła się z mym podbródkiem. Po chwili, został on uniesiony delikatnie do góry, bym mogła ponownie skrzyżować swe spojrzenia z Shin'em. 
- Ja Ciebie też bardzo kocham... Choć i tak myślę, że "bardzo", jest wciąż zbyt małe... - odparł szeptem, składając krótki pocałunek na mym czole. Uniosłam wyżej kąciki swych ust. "Będę towarzyszyć Ci, aż po kres..." dodałam w myślach, podchodząc do umywalki. Podczas gdy Shin, zajął się przygotowaniem kąpieli dla nas, ja, w oczekiwaniu pozwoliłam sobie umyć zęby. Gdy tylko uporałam się z krótkim odświeżeniem siebie, przycupnęłam sobie przy ścianie, obserwując uważnie każde, najmniejsze ruchy chłopaka. O ile dobrze czytam z mimiki twarzy, jest w dobrym humorze, co wystarczało również do mojego szczęścia. Wanna, wraz z zewsząd objawioną pianą, gotowa była do "użytku", po niespełna dziesięciu minutach. W tym czasie, zdążyliśmy "rozebrać się nawzajem", w ramach "wymiany" jeden, na jeden. Pierwszy w wodzie znalazł się Shin, chyba wiedząc co może się święcić poprzez wspólną kąpiel. Odrobinę skrępowana, wciąż zasłaniając swe piersi, jak i część bardziej intymną, ostatecznie zbliżyłam się do wanny. Już byłam w trakcie wykonywania pierwszego kroku, tak też z uniesioną nogą, niespodziewanie, podlegając śliskiemu podłożu, padłam wprost do wanny. Zwrócona twarzą do Shin'a, jak i ułożona na jego ciele, z miną przesiąkniętą umysłowym zawałem, przeskanowałam dokładnie wzrokiem naszą pozycję. Z tego miejsca, moje pośladki jakby samoczynnie musiały stykać się z członkiem chłopaka, co dodatkowo wzbudziło we mnie mocniejsze zawstydzenie. Uniosłam swój niepewny wzrok, wprost na ciemnowłosego. Któryś raz z kolei, obdarzył mnie tym samym, delikatnym uśmiechem, przez którego widok, aż robiło mi się cieplej na sercu... Złączyliśmy nasze usta w serii pocałunków. Od razu, mój oddech jakby przyspieszył... Nie mogąc już dłużej czekać, przytrzymując się mocno za dłoń Shin'a, pozwoliłam wejść w siebie jego penisowi. Zastygłam na moment w bezruchu, czując niewyobrażalną przyjemność, jaką niosło ze sobą nasze zbliżenie. Przełknęłam głośniej ślinę, normując oddech. Nim zdążyłam doprowadzić się do spokoju, wyczułam pierwsze ruchy, z inicjatywy chłopaka. Nie powstrzymałam się od początkowo cichych westchnięć oraz jęków, które wraz z jego delikatnym pieszczeniem mnie po piersiach, przybierały na tonie. Czując przyjemnie ciepłą wodę wokół siebie, ta cała sytuacja stawała się jeszcze bardziej niesamowita. Między nami, to wszystko jest takie wspaniałe. Czułam się naprawdę niesamowicie, mogąc robić to w końcu, przy odrobinę zdrowszych zmysłach. Równie dobrze... Mogłoby stać się to dla mnie codziennością. Niewyobrażalnie mocno, niczym magnez ciągnie mnie do niego, to jest naprawdę niesamowite... Każdą chwilę pragnę spędzić u jego boku. Nie chcę nawet wyobrazić sobie, do czego mogłabym być zdolna po stracie tego ciepła. Stracie mojej nadziei, szczerego szczęścia i uczucia bezpieczeństwa. 
- Przyrzeknij, że pozostaniesz mi wierny po sam kres... - powiedziałam, urywając co chwilę na głębsze oddechy, gdy sama zaczęłam przyspieszać tępa. Utrzymując mnie w biodrach, również trochę zdyszany, uśmiechnął się delikatnie.
- Alice, prawdziwe psy są wierne, aż po śmierć... - odparł, chwytając przy tym moją dłoń. Zacisnęłam mocniej palce, czując niewyobrażalnie przyjemny dreszcz na całym ciele. Tym razem, praktycznie bezwładnie padłam na tors chłopaka, zupełnie ignorując zarówno wodę, jak i inne czynniki. Przymknęłam oczy... Proszę, odrobinę odpoczynku w tym cieple... Czuję co prawda wszystko, jak przez mgłę. Nawet fakt, że jestem przenoszona, czy wycierana ręcznikiem przez kogoś innego, nie zdołał ruszyć mych zaprzepaszczonych w drzemce myśli. Wciąż czuję to ciepło, nadal jest przy mnie... Czy czegokolwiek więcej potrzebuję, do prawdziwego szczęścia i poczucia bezpieczeństwa? Rozchyliłam delikatnie powieki, czując mięciutki materac, na którym dane mi było w tym momencie leżeć. Czułam, brak ubrań na swym ciele, lecz szczerze mi to nie przeszkadzało. Spojrzałam w górę, wprost w lśniące tęczówki, mojego źródła życia. Zatrzepotałam parę razy brwiami, wtulając się na powrót, w jego wciąż delikatnie wilgotny tors. Nim oddałam się całkowicie w przemiłe objęcia Morfeusza, pod swym podbródkiem wyczułam dobrze znaną dłoń. Podsunęła ona mą głowę odrobinę do góry, bym zapewne na "dobranoc", mogła zasmakować jego słodkich ust. Dzisiejszego dnia, tych wszystkich, niewyobrażalnie przyjemnych doznań, z pewnością, tak łatwo nie zapomnę...
< Shin? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz