sobota, 5 maja 2018

Od Shina do Alice


Ujrzenie pierwszy raz jej rodziców było zdziwieniem, ale najbardziej przykuł mą uwagę jej ojciec, inny niż córka, gdy spojrzałem na jej matkę były strasznie podobne, różnią ich tylko tęczówki. Pytanie usłyszane od jej papy brzmiało dosyć wrogo i nie wiedziałem jak zbytnio odpowiedzieć, było tylko kilka opcji, musiałem zdecydować czy się przyznać, czy uciec jak pies. Raz się żyje, jest tego warta.
- Jakby to panu wyjaśnić. - Założyłem do końca koszulkę i podałem mu rękę. - Jestem drugą połówką pańskiej córki. - Uśmiechnąłem się dumnie z wypowiedzianych słów, on tylko odtrącił moją rękę, zmarszczył brwi i spojrzał bardziej groźnie.
- Teraz to dobry jesteś dzieciaku, by moja córka była z takim przegrywem jak ty, jesteś nikim. - Zaśmiał się i odwrócił się do mnie plecami. 
- Lacie, słyszałaś tego biedaka? On mówi, że jest partnerem naszej córki, wierzysz mu w to? - Jego śmiech był coraz bardziej arogancki, jak u tych wszystkich pieprzonych arystokratów, których znałem przez ojca w dzieciństwie. 
- Levi, on jest słodki, może ma tam jakąś kasę. - Spojrzała na mnie z uśmiechem, dawała trochę ciepła na sercu, chwilę pomyślałem i wyobraziłem siebie i Alice w takiej sytuacji, ewidentnie nie, my będziemy inni. Kobieta podeszła do mnie i złapała swoimi dłońmi za moje policzki i pociągnęła ku białowłosemu. - Patrz jaka słodka mordka. - Uśmiechała się do mnie, ale i tak jej ojciec patrzył na mnie spode łba. - Zakochany kundel po prostu. - W tej chwili spojrzałem na Alice, zbierała się z ziemi, poprawiła ubranie, podeszła do klamki i próbowała wyjść, wtedy kątem oka dostrzegł ją ojciec i przymknął swym ramieniem drzwi.
- Z tobą moja droga mamy do pogadania. - Niczym demon uśmiechnął się do niej, jej mama przestała mnie ciągnąć za policzki i spojrzała na swoją młodszą wersję. 
- Levi, nie tak ostro, ja zacznę. Znalazł się wreszcie kandydat na męża dla ciebie, bogaty hrabia, ma te swoje ponad 30 lat, ale nadal jest niczego sobie. - Zauważyłem, że Alice bladnie na twarzy, podchodzę do niej, w chwili gdy kolana się pod nią uginają trzymam ją za ramiona, patrzy wystraszona na matkę, następnie na mnie. Nie wiedziałem co tu się dzieje, ale "kandydat męża" mnie dosyć wnerwił, że ktoś chce mi zabrać dziewczynę, moją bogini, nie pozwolę. 
- M-męża? - Powtórzyłem, chciałem znać ich plany odnośnie tego.
- Tak słodziaku, męża dla naszej Alice. Ma już swoje lata i jako arystokratka potrzebuje godnego męża, dużo chłopaków się koło niej kręciło, ma urodę po mnie, można się było tego spodziewać. Ciebie trzyma blisko, to jest trochę dziwne. - Zbliżyła swoją twarz do mojej następnie jej usta były przy moim uchu. - Jesteś pierwszym i ostatnim. - Szepnęła mi do ucha. Od razu po jej słowach wpadł mi do głowy, jeśli ktoś ma być jej mężem to ja, wpierw kupić pierścionek zaręczynowy. 
- Eh Lacie, mam pomysł. - Zaśmiał się znów ten biały wilk. 
- Jaki kochanie? 
- Ty siedzisz w pokoju z tym kundlem przez noc, masz pilnować by nie poszedł do swojej seks zabawki. - Spojrzał na Alice wyzywającym wzrokiem. - Natomiast ja siedzę w naszym pokoju z córką.
- Świetny pomysł. - Ja z Alice tylko słuchaliśmy ich, byłem przeciw rozłączenia nas, potarłem dłoń dziewczyny, spojrzała na mnie i pocałowała mnie w policzek, następnie zbliżyła swoje wargi do mojego ucha.
- Wybacz Shin, zobaczymy się rano prawdopodobnie, wynagrodzę ci to wszystko. - Szepnęła mi do uszka. Uśmiechnąłem się ponieważ mówiła to z serca i to mnie uszczęśliwiało, nagle spostrzegłem, że jej ojciec podchodzi do nas i ma w ręku linijkę. Po jakiego mu ta linijka? Gdy był dosyć blisko wsadził ją pomiędzy nami i zaczął rozpychać.
- Koniec tego dobrego kundlu, jeśli przeżyjesz do jutra i ją dotkniesz to zobaczysz. - Zagroził mi. Potem zauważyłem, że łapie swoją silną dłonią rękę Alice i ją ciągnie. - Idziemy Córcia spać, trzeba się wyspać. - Wyszli razem z pokoju, zostałem sam z jej matką, trochę niezbyt komfortowa sytuacja, ale jakoś się poznamy. 
- Dzień dobry pani. - Skłoniłem się w jej stronę. - Mama Alice, prawda? - Zbliżyła się do mnie, na odległość dwóch centymetrów, znowu miała swoje usta przy moim uchu i zaczęła szeptać.
- Nie mów pani, tylko mamo. - Odskoczyłem od niej wystraszony co się dzieje, ujrzałem na jej twarzy uśmieszek. - Ładnie ci idzie z Alice, może pierwszy pójdziesz wziąć prysznic? - To był nawet dobry pomysł, kiwnąłem głową, wziąłem ciuchy na przebranie i poszedłem wziąć prysznic. Rozebrałem się, włączyłem natrysk i zacząłem myśleć o przyszłości, jeśli teraz się oświadczę bez niczego Alice będzie to trochę mało romantyczne, musi to być coś wyjątkowego. Otrząsnąłem się dopiero, gdy poczułem nacisk czegoś miękkiego na swoje plecy, nawet otwierającej się kabiny nie usłyszałem, do moich pleców przytulała się mama Alice. Jej figura trochę się różniła, miała więcej tam i tu ciałka od dziewczyny, zwłaszcza piersi, zacząłem się czerwienić na twarzy.
- Co mama robi? - Spytałem spanikowany trochę. 
- Nie widzisz? Próbuję pomóc się namydlić przyszłemu zięciowi. - Złapała mnie w pasie swoimi dłońmi i wbiła paznokcie w skórę. Następnie jej ręka szła na podbrzusze, w ostatniej chwili złapałem ją.
- Może mama wyjść? Nie chcę tykać innej kobiety oprócz jej. - Spojrzałem w dół.
- Nie chcesz czy może nie możesz? - Zaśmiała się cicho i oderwała się od mojego tyłu. 
- NIE CHCĘ! - Powiedziałem stanowczo. Kobieta wyszła z kabiny i się wytarła ręcznikiem, spojrzałem na nią, ręcznik zasłaniał jej łono i piersi, ale strasznie była podobna do niej. Umyłem się, wytarłem innym ręcznikiem, ubrałem i wyszedłem. Mama siedziała w bieliźnie na fotelu i się śmiała.
- Dobrego zięcia będę miała chyba, jeśli Alice się zgodzi na ciebie.
- Na mnie? - Wiedziała jakie mam zamiary teraz, nie wiedziałem skąd, ale ta kobieta wie wszystko. Wstała z fotelu i poszła do łazienki.
Ja się położyłem na łóżku i zasnąłem momentalnie, obudziłem się lekko w środku nocy, czułem, że ktoś się do mnie przytula, tylko z Alice spałem, odwróciłem się i zacząłem przytulać drugą osobę, nagle poczułem dotyk na moim prąciu, od razu się przebudziłem spojrzałem w ciemności, widać było włosy Alice, gdy osoba pokazała mi swoje oczy zdałem sobie sprawę, że to jej matka. Odskoczyłem z łóżka i przywaliłem ostro w podłogę.
- Synku, chodź do mamy, mama się tobą zajmie. - Zachęcała mnie paluszkiem. - Possiesz sobie pierś. - Potrząsnęła swoją klatką piersiową. 
- Idź szatanie! - Zrobiłem znak krzyża. - Kocham tylko Alice i jestem tylko niej. - Ona tylko pokiwała głową.
- Jak chcesz, tylko potem nie żałuj jak będziesz moim zięciem, a ja twoją teściową. Takich zabaw już nie dostaniesz.
- Idę spać, dotknij mnie a wszystko jej powiem. - Zagroziłem, wziąłem sobie poduszkę z łóżka, położyłem na podłodze i oparłem ją o głowę. Spróbowałem usnąć, ale ta kobieta rzuciła się na mnie cała naga.
- Chłopczyku, pozwól mi poczuć twojego banana, patrz jakie masz tu meloniki, idealne dla ciebie, a jaka brzoskwinka na dole. - Uśmiechała się jakoś dziwnie, nie zdzierżyłem tego, ubrałem się jakoś, wziąłem poduszkę i wyszedłem na hol, usiadłem, potrzymałem poduszkę na wysokości głowy przy ścianie i oparłem o nią głowę, spojrzałem na zegarem, dopiero czwarta, nie przespałem ani sekundy więcej obawiając się, że ta baba przyjdzie.
< Alice? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz