sobota, 31 marca 2018

Od Samuela do Madeline


          Słowa Madeline – szorstkie, zdecydowane, poniekąd władcze – wywołały we mnie uczucie niemałego zaskoczenia. Ta sama kobieta, którą dotąd uważałem za nijakiego, żerującego na wpływach ojca pasożyta, ukazała przede mnę iście królewskie oblicze, które pod wieloma względami przypominało mi postawę samego Pana Watsona. A oto przed państwem kolejny powód dla którego nie powinienem oceniać książki po przysłowiowej okładce.
   - Wszystko jest w jak największym porządku, Madame – odparłem stanowczo, wbijając wzrok lewego ślipia w twarz stojącej naprzeciw damulki. Jej ręka, w dalszym ciągu uchwycona mego podbródka, skutecznie uniemożliwiała spuszczenie głowy. – Jednak, o ile pozwolisz mi wtrącić, radziłbym Panience nie pozwalać nam na zbyt wiele. Pan Peterson długo pracował nad tresurą swoich pracowników, wkładając w to niebywale dużo czasu, energii oraz własnego zaangażowania. Z czego nieliczna grupa przyjmowała jego polecenia bez zbędnego oporu, dlatego zadanie samo w sobie nie było łatwe. Jeśli Madame da im zbyt wiele luzu, cała nauka pójdzie na marne.
Nacisk kobiecej ręki zelżał, aby następnie zniknąć całkowicie. Watsonówna delikatnie odsunęła dłoń od mej twarzy, po chwili splatając ręce na wysokości klatki piersiowej. Wyraz jej twarzy wyraźnie wskazywał na to, że kobiecina nie była zachwycona „metodami wychowawczymi” przybieranego wuja.
   - Jakkolwiek nie traktował was Peterson, przez najbliższe tygodnie kasyno oraz jego pracownicy będą funkcjonować na moich warunkach. Nie mam zamiaru stawiać innych ludzi na poziomie posłusznych psów skaczących u nogi właściciela, dlatego też będę wymagać od nich choć minimalnego szacunku do samego siebie oraz pewności w swoich działaniach - postanowiła. - Mam tu na myśli zarówno ich, jak i ciebie, Smith.
- Rozumiem – odparłem, z trudem powstrzymując wyrobione przez lata odruchy. Sukcesem był fakt, iż moja głowa w dalszym ciągu utrzymywana była pod odpowiednim kątem względem ziemi. – W takim razie przejdźmy lepiej do pomieszczenia służbowego, w którym powinna znajdować się duża część pracowników. Nie mamy dziś zbyt dużego ruchu, dlatego też większość z nich prawdopodobnie oddaje się biernemu relaksowi. Następnie, po omówieniu sytuacji z innymi, będziemy mogli udać się do biura Pana Petersona i przedyskutować ważniejsze kwestie.
   - Zgoda – odpowiedź kobiety była prosta, klarowna, nie podlegająca dyskusji. Obydwoje, jak na sygnał, ruszyliśmy do przodu. Swe kroki natychmiastowo skierowaliśmy w stronę niepozornych drzwi oznaczonych białym napisem „Staff Only”.

Po chwili, przekroczywszy próg pomieszczenia, naszym oczom kazało się dziewięćdziesiąt procent załogi kasyna. Jak przewidywałem, większość z nich wymieniała między sobą poglądy na najróżniejsze tematy lub zajmowała się samym sobą.
   - Oto i oni – rzuciłem, po raz pierwszy od dawna stając na równi z członkiem elity. Po chwili dodałem głośniej, zwracając przy tym uwagę współpracowników. – Zważywszy na fakt, że jest z nami córka samego Davida Watsona, powinni zachować odpowiednią postawę, zamiast plotkować z sąsiadami z ławki.
Gwar momentalnie ucichł, dziesiątki ciał zesztywniało, wiele par oczu zwróciło się w naszym kierunku. Cisza jak makiem zasiał.
< Madame? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz