sobota, 7 kwietnia 2018

Od Shina do Alice


"Nagrodami" to słowo mnie lekko zdziwiło, ale wiedziałem o co jej chodziło, wytknęła mojemu ojcu jego zachowanie, sam nie potrafiłem tego zrobić z powodu zachowania i z względu na matkę.
- Co chcesz jako nagrodę? - Spytałem spoglądając na nią i jej wargę.
- Jestem twoją boginią, powinieneś wiedzieć czego pragnę, prawda? - Zbliżyła się twarzą do mojej, zamknęła oczy.
- Wiem to doskonale. - Zacząłem całować ją w jej piękne usta, następnie zaczęła odwzajemniać moje uczucia, wtedy ujrzałem wcześniej drzwi, którymi wychodziliśmy, były lekko odchylone, była mała dosyć mała szpara by nas widzieć, następnie zobaczyłem znajome włosy i oko, z racji, że tylko 2 znajome osoby tu były, a ojciec mało się mną interesował musiała to być mamusia. Wziąłem ukochaną na ręce i uśmiechnąłem się do niej. - Przeniesiemy się teraz do mieszkania może?
- Jasne, przecież tego tutaj nie zrobimy. - Jej słowa sugerowały mi jedną rzecz, ale miałem nadzieję, że będą czułości, ale jak na dzisiaj bez takich intymnych sprawach, lekko się bałem, że rodzicielka będzie siedzieć pod drzwiami i podsłuchiwać. Wyszliśmy na ulicę, zamówiłem taksówkę i pojechaliśmy, sprawdzałem czy ona jedzie za nami, bogu dzięki, nawet jej nie zobaczyłem. Wyszliśmy dosyć prędko z taksówki, wjechaliśmy windą, weszliśmy do mieszkania, szczelnie zamknąłem drzwi patrząc czy kogoś nie ma.
- Co ty taki spięty? - Spytała mnie leżąca już na łóżku piękność. - Czegoś się boisz czy jak?
- Niczego się nie boję, tylko nie chcę by któryś z moich rodziców przylazł tutaj, nienawidzę ojca, ale mamę kocham, tylko czasami jest jakby to powiedzieć... - Zacząłem drapać się po głowie szukając celnego określenia mamy.
- No jaka jest?
- Zbytnio ciekawska... - Zbliżyłem się do łóżka, nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem całować.
- Przesadzasz, nie myśl teraz o tym, ciesz się swoją nagrodą i daj mi moją. - Powiedziała między pocałunkami, pociągnęła mnie do siebie.
- Zjedzmy wpierw kolację, umyjemy się, obejrzymy jakiś film razem i pójdziemy spać, co ty na to?
- Dla mnie super opcja, więc zrób mi mięsko proszę, k-k-kochany... - Z trudem wypowiedziała ostatnie słowo.
- Zrobię coś idealnego, tylko pójdę wpierw do sklepu, proszę wytrzymaj trochę. - Wstałem na równe nogi podszedłem do drzwi, spojrzałem na nią, ponagliła mnie i wyszedłem. Zszedłem z budynku, wszedłem do sklepu niedaleko budynku, kupiłem mięso, wychodząc z marketu zadzwonił mi telefon, wolną ręką odebrałem. Usłyszałem głos mamy, przywitała mnie, powiedziała powód dlaczego dzwoni, to mną trochę zamurowało, ojciec poleciał sam do domu, a ona została sama w mieście, prosiła o spotkanie w parku niedaleko mnie. Szybko przybiegłem z zakupami, nie miałem czasu zbytnio. Mama siedziała sama na ławce z pieskiem, usiadłem obok niej i dotknąłem w żebro.
- Synku, pomożesz mi? - Spojrzała na mnie z łzami w oczach, wyraz jej twarzy strasznie mnie zabolał.
- Jasne mamo, jestem przecież tutaj. - Przytuliłem ją do siebie, czułem jak również mnie ściska.
- Nie mam gdzie nocować, samolot dopiero pojutrze będę miała, mogę u ciebie przenocować? - Pomyślałem o tym dłuższą chwilkę, zajmie się jutro Alice, ja będę musiał zniknąć w celu podpisania różnych papierów i innych głupot, lepiej się zapoznają, może nawiążą jakiś kontakt.
- Możesz u mnie przenocować, ale jutro zostajesz cały dzień z Alice, ja dzisiaj w nocy wychodzę, mam kilka spraw odnośnie zawodów. - Wydostałem się z jej uścisku i wstałem.
- Dziękuję, prowadź do chwilowego hotelu u syna. - Otarła rękawem kurtki łzy z twarzy. - Śpię na materacu, prawda?
- Wybacz mamuś, ale łóżko mam jedno. - Zaśmiałem się zaczynając iść w stronę mieszkania.
- Jedno... Czyli śpicie razem, tak? - Wybuchnęła tak nagłym pytaniem, trochę mnie zaskoczyła, wiedziałem, że jest ciekawska, ale nie w takim momencie.
- Nie odpowiem na to pytanie, to są moje sprawy, nie twoje. - Odpowiedziałem stanowczo, miałem nadzieję, że nie będzie wypytywać jej o nas, to będzie trochę natarczywe z mamy strony, mniejsza, trafiliśmy do budynku, otworzyłem drzwi, od razu przytuliła mnie Alice.
- Co tak długo? - Nawet nie zauważyła gościa obok mnie.
- Alice, mamy gościa, przenocuje dzisiaj i jutro u nas. - Pogłaskałem ją po głowie.
- Dobry wieczór kochana. - Mama uśmiechnęła się do niej tylko, to sprawiło, że dziewczyna odskoczyła ode mnie i spojrzała nienawistnym wzrokiem.
- D-dobry, dlaczego pani przyszła do nas? - Jej twarz pokazywała teraz wymagany uśmiech, był udawany, widać było, że jej to się zbytnio nie podoba.
- Samolot mam dopiero pojutrze, więc nie mam gdzie nocować. -Weszła z psem przez drzwi. - Małe macie to mieszkanko, ale dla waszej dwójki chyba idealne. - Odwróciła się do nas na pięcie. W jednej chwili zamknąłem drzwi, następnie wziąłem się za robienie obiadu, cisza trwała, aż do podania posiłku, podczas tego nawet nie zamieniły ze sobą słowa. Zaczęliśmy jeść, Alice nawet się do mnie nie przytuliła siedziała obok i powstrzymywała się od jedzenia mięska tak jak zwykle, zazwyczaj uwielbiała mięsko, ale teraz kroiła na drobniutkie kawałki i powoli jadła. Podczas kolacji mama rozmawiała zemną o tym co dalej będzie, odpowiadałem, że chcę wygrać zawody krajowe, a jak się uda to światowe. Odszedłem od stołu i przywitałem się z pieskiem.
- Co klawisz? Jak minęła podróż? - Podniosłem pieska, jeśli dobrze pamiętałem powinien mieć już cztery lata, od naszego spotkania nie urósł ani trochę. - Mamo, kogo teraz sprzedaje klawisz? - Spojrzałem na mamę.
- Rzecz jasna ojca, gdy podbiera ciastka, zostawię go u was, w domu nie ma co robić, gdy ja jestem w pracy, a ojciec też ma karierę, więc trochę się marnuje jego piękna mordka. - Chciałem mieć znów pieska ze sobą, ale nie wiedziałem czy ona się na to zgodzi, zwierzątko jest dużym obowiązkiem.
- Alice, jutro będziesz z moją mamą sama na cały dzień, proszę zatrzymajmy Klawisza, jest taki śliczny i słodziutki. - Z pieskiem spojrzeliśmy na nią, próbowałem być tak słodki jak piesek, musiałem ją jakoś ubłagać, długo patrzyłem na jej oczy, które krążyły po mieszkaniu. Bardziej zbliżyłem psa ku sobie, był przy mnie w trudnych chwilach, momentami brzmiał jak klawisz w fortepianie, czasem siedział przy fortepianie i mnie karcił, gdy źle zagrałem, jest cudownym psiakiem.
< Alice? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz